Wielu Polaków nie ma zielonego pojęcia, na czym polega uduchowienie, czyli nawiązanie głębokiej więzi z Bogiem. Większość osób kojarzy termin ten z chodzeniem do kościoła i zbiorowymi modlitwami, ponieważ żyjemy w kraju chrześcijańskim, gdzie tradycja kościelna jest zachowana. Przez
6 dni w tygodniu oddajemy się obowiązkom i przyjemnościom dnia codziennego, a w niedzielę
podążamy do kościoła na mszę czasem na kacu 😋 Modlimy się pośród innych osób oraz, co jakiś czas przystępujemy do spowiedzi i komunii.
Stanowi to duchowość dla Polaków, tak zwane celebrowanie nawyku modlenia się w kościele,
bo robili tak nasi rodzice, dziadkowie i pradziadkowie. Niektórzy z nas odmawiają jeszcze modlitwę przed snem do Św. Anioła Stróża. I na tym
koniec.
Postępowanie takie nie doprowadzi do głębszej relacji ze Stwórcą i poprawy warunków życia jednostki, co ściśle wiąże się z ustanowieniem nowych zasad współistnienia, poszanowaniem istot żywych na Ziemi oraz tych poza nią.
Mało kto modli się samodzielnie w intencji na przykład poprawy własnego życia, zdrowia czy poznania samego Stwórcy i prawdy o Wszechświecie, takim jaki jest.
Niewielu z nas oczyszcza swoje pole energetyczne, aby odłączyć się od negatywnych energii, które powodują stany lękowe, depresyjne i inne schorzenia. Księża nie nauczają o metodach obrony, tylko przywiązania do instytucji kościoła.
Duchowość to nie bezmyślne klepanie modlitw. Odmawia się je w jakimś celu.
By żyć w duchowości, trzeba się wysilić, nie bojąc się prawdy, jaką można poznać, a kościół nie nauczy tego wysiłku. Księża mają wytyczne od biskupa, wedle których prowadzą msze, omawiają tematy religijne, i nic poza tym.
Ziemia to nie żłobek dla strapionych dusz. Myślący człowiek poszukuje głębokiej więzi z Istotą pozytywną, aby odłączyć się od cierpienia, które ma rozmaite oblicza, niejednakowe dla każdego.
Taki człowiek nie podąża za innymi po utartych ścieżkach, które nie rozwijają w duchowości. Człowiek ten, raczej odstaje od mas, poszukując własnej drogi do Stwórcy niczym naukowiec, czasem metodą prób i błędów. A wszystko zaczyna się zwykle od medytacji, dzięki której subtelnieje ludzkie światło (staje się rzadsze, delikatniejsze). Maleje w człowieku drapieżność, i zaczynają się objawiać ścieżki poznania… jeśli było się ostrożnym, i stosowało się odpowiednie przygotowanie do pracy duchowej, włączając w to ochronę własnej istoty.
Więcej nie napiszę. Reszty domyślisz się, łącząc fakty z zawartości moich filmów i wpisów, jakie zamieściłam na blogu do tej pory.
A teraz trochę o emocjonalności Polaków.
Zacytuję wypowiedź pewnej kobiety na Facebooku:
„opiekun duchowy??? raczej beret Rydzyka, kobietę poniosło… (tutaj parę emotikonów - uśmiech ze łzami, jako wyraz uchachania się).
To był przykład krytyki pod moim adresem odnośnie tworzenia ludzkich hybryd w Anglii.
Postępowanie takie nie doprowadzi do głębszej relacji ze Stwórcą i poprawy warunków życia jednostki, co ściśle wiąże się z ustanowieniem nowych zasad współistnienia, poszanowaniem istot żywych na Ziemi oraz tych poza nią.
Mało kto modli się samodzielnie w intencji na przykład poprawy własnego życia, zdrowia czy poznania samego Stwórcy i prawdy o Wszechświecie, takim jaki jest.
Niewielu z nas oczyszcza swoje pole energetyczne, aby odłączyć się od negatywnych energii, które powodują stany lękowe, depresyjne i inne schorzenia. Księża nie nauczają o metodach obrony, tylko przywiązania do instytucji kościoła.
Duchowość to nie bezmyślne klepanie modlitw. Odmawia się je w jakimś celu.
By żyć w duchowości, trzeba się wysilić, nie bojąc się prawdy, jaką można poznać, a kościół nie nauczy tego wysiłku. Księża mają wytyczne od biskupa, wedle których prowadzą msze, omawiają tematy religijne, i nic poza tym.
Ziemia to nie żłobek dla strapionych dusz. Myślący człowiek poszukuje głębokiej więzi z Istotą pozytywną, aby odłączyć się od cierpienia, które ma rozmaite oblicza, niejednakowe dla każdego.
Taki człowiek nie podąża za innymi po utartych ścieżkach, które nie rozwijają w duchowości. Człowiek ten, raczej odstaje od mas, poszukując własnej drogi do Stwórcy niczym naukowiec, czasem metodą prób i błędów. A wszystko zaczyna się zwykle od medytacji, dzięki której subtelnieje ludzkie światło (staje się rzadsze, delikatniejsze). Maleje w człowieku drapieżność, i zaczynają się objawiać ścieżki poznania… jeśli było się ostrożnym, i stosowało się odpowiednie przygotowanie do pracy duchowej, włączając w to ochronę własnej istoty.
Więcej nie napiszę. Reszty domyślisz się, łącząc fakty z zawartości moich filmów i wpisów, jakie zamieściłam na blogu do tej pory.
A teraz trochę o emocjonalności Polaków.
Zacytuję wypowiedź pewnej kobiety na Facebooku:
„opiekun duchowy??? raczej beret Rydzyka, kobietę poniosło… (tutaj parę emotikonów - uśmiech ze łzami, jako wyraz uchachania się).
To był przykład krytyki pod moim adresem odnośnie tworzenia ludzkich hybryd w Anglii.
Kobieta ta była przestraszona i zbulwersowana tylko dlatego, że nie poszerzała swojej świadomości o otaczającym ją świecie. To typowa reakcja na tematy duchowe u wielu Polaków, i stwierdzam to z ubolewaniem.
Prawda jest taka, że na Ziemi istnieją ludzie, którzy pracują na rzecz ludzkości, aby ich ostrzegać przed zagrożeniami i pomagać im wyjść z trudnych sytuacji. Po to działają niektórzy jasnowidze, uzdrowiciele, inżynierowie BIO, powołani przez Stwórcę. W tym nie istnieje zagrożenie, tylko troska o człowieka, który niczego nie widzi oprócz czubka własnego nosa i usilnej potrzeby zrealizowania własnych celów materialnych, założenia rodziny, czy spełniania potrzeb seksualnych.
Dlatego zalecam każdemu, kto czyta ten artykuł, żeby skończył z agresją i lękliwością.
Życie nie polega na poddańczym dostosowaniu się do schematu życia na Ziemi, jaki powstał wedle ludzkiej ideologii - ograniczonej i bezdusznej. Oprócz naszej planety istnieją inne wymiary, istoty i niebezpieczeństwa, o których za wiele się nie opowiada, aby między innymi nie siać paniki pośród mas, i nie pokazać skutecznego rozwiązania na stały pokój na naszej planecie.
Lecz ludzkość powinna poznać fakty, by znikł lęk i zrodziła się potrzeba nauczenia się nieinwazyjnej obrony.
Nie łudźmy się. Wojsko nie uchroni nas - Polaków przed zagrożeniami. To tylko filar ułudnego bezpieczeństwa dla ludzkiego oka. Człowiek sam powinien wypracować obronę, bo wróg znajduje się w innej gęstości, a starcie z nim odbywa się na polu energetycznym, w przestrzeni pomiędzy Ziemią i Niebem. Tutaj nie potrzebne są kule czy bomby.
Poza tym, im więcej ludzi uduchowionych, tym mniej konfliktów zbrojnych na Ziemi. TO STAŁA REGUŁA, o której się nie wspomina.
A teraz się zastanów, czy warto żyć w stanie bezuduchowienia.
Donata Jabłońska
Prawda jest taka, że na Ziemi istnieją ludzie, którzy pracują na rzecz ludzkości, aby ich ostrzegać przed zagrożeniami i pomagać im wyjść z trudnych sytuacji. Po to działają niektórzy jasnowidze, uzdrowiciele, inżynierowie BIO, powołani przez Stwórcę. W tym nie istnieje zagrożenie, tylko troska o człowieka, który niczego nie widzi oprócz czubka własnego nosa i usilnej potrzeby zrealizowania własnych celów materialnych, założenia rodziny, czy spełniania potrzeb seksualnych.
Dlatego zalecam każdemu, kto czyta ten artykuł, żeby skończył z agresją i lękliwością.
Życie nie polega na poddańczym dostosowaniu się do schematu życia na Ziemi, jaki powstał wedle ludzkiej ideologii - ograniczonej i bezdusznej. Oprócz naszej planety istnieją inne wymiary, istoty i niebezpieczeństwa, o których za wiele się nie opowiada, aby między innymi nie siać paniki pośród mas, i nie pokazać skutecznego rozwiązania na stały pokój na naszej planecie.
Lecz ludzkość powinna poznać fakty, by znikł lęk i zrodziła się potrzeba nauczenia się nieinwazyjnej obrony.
Nie łudźmy się. Wojsko nie uchroni nas - Polaków przed zagrożeniami. To tylko filar ułudnego bezpieczeństwa dla ludzkiego oka. Człowiek sam powinien wypracować obronę, bo wróg znajduje się w innej gęstości, a starcie z nim odbywa się na polu energetycznym, w przestrzeni pomiędzy Ziemią i Niebem. Tutaj nie potrzebne są kule czy bomby.
Poza tym, im więcej ludzi uduchowionych, tym mniej konfliktów zbrojnych na Ziemi. TO STAŁA REGUŁA, o której się nie wspomina.
A teraz się zastanów, czy warto żyć w stanie bezuduchowienia.
Donata Jabłońska
Komentarze
Prześlij komentarz